15 czerwca 2013

#.7.

Weszłam do pierwszych drzwi. Wow. Rozsunęłam lustro i ujrzałam tonę ciuchów. Zdjęłam wszystko z siebie. Zmieniłam bieliznę i założyłam czarne spodnie do kolan i różową bluzkę na krótki rękaw do pępka. Stopy włożyłam w czarne szpilki. Złapałam czarną listonoszkę. Weszłam do łazienki i zmyłam z siebie makijaż. Nałożyłam puder, i nałożyłam malinowy błyszczyk na usta. Podkręciłam rzęsy zalotką i nałożyłam tusz. Spryskałam się różowymi perfumami z playboy. Chodząc po całym pokoju, znalazłam trzy telefony, chusteczki higieniczne, kosmetyczkę z kosmetykami, słuchawki, moje okulary i inne duperele. Wsadziłam to wszystko do torebki i wszyłam z pokoju. Zeszłam powoli po schodach i ujrzałam Harry'ego z trochę złą miną. Rozmawiał z Louis'em. Harry uśmiechnął się do mnie i wszyliśmy z domu.
(H)-Może lepiej pojedziemy moim?
(J)-Wiesz co to bez różnicy.
Wsiedliśmy z Harry'm do jego samochodu i ruszyliśmy. Przez całą drogę pokazywałam mu gdzie ma jechać. Zaparkował przed moim byłym domem. Złapałam Harry'ego za rękę i zapukałam do drzwi.
-O mój boże.
Moja matka zjawiła się w drzwiach, zasłaniając buzię. Harry wyciągnął do niej rękę i powiedział swoje imię. Harry ucałował dłoń mojej matki i ona także się przedstawiła. Przewróciłam oczami. Harry puścił mnie przodem 'niechcący' dotykając mojej pupy. Walnęłam go z łokcia w brzuch a ten lekko się skulił. Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. 
-Dziecko drogie co Cię tutaj sprowadza?
(J)-Przyjechaliśmy bo chciałam zobaczyć co u Was. 
-Chcecie herbaty, kawy?
(J)-Latte.
Powiedziałam i weszłam do swojego byłego pokoju. Już nie mojego byłego pokoju tylko pokoju jakiejś innej dziewczyny? 
(J)-Co to do cholery ma być!
Krzyknęłam patrząc na matkę.
(J)-Gdzie są moje rzeczy, czemu ten pokój jest inny!
-Córeczko,bo...
-Mamo kto to jest?
Odwróciłam się i ujrzałam młodą dziewczynę.
(J)-Mamo? Ile ty masz lat.
-Czternaście.
Spojrzałam się na cichego Harry'ego. 
(J)-Nie no ja nie wierzę. Gdzie są moje rzeczy!
-Nie mamy ich! Wyrzuciliśmy!
(J)-Co!!!?! Nie no ja mam dosyć. 
Zrzuciłam kubki z kawą i wyszłam z domu. Szybko weszłam do garażu i o mało co zawału nie dostałam. Wtuliłam się w Harry'ego z płaczem.

Oczami Harry'ego.

Przytuliłem mocniej Susan. Nie rozumiem co się tutaj dzieje?
(J)-Kochanie co się stało?
(S)-Kiedyś Ci to wytłumaczę, wracajmy.
(J)-Już się robi.
Wsiedliśmy do samochodu i Susan poprawiła makijaż. Nagle zadzwonił jej telefon. Odebrała i zaczęła rozmawiać. Po jakimś czasie dojechaliśmy i Susan rozłączyła się. 
(S)-Ja muszę jechać! Dziękuje Ci Harry!
Susan przytuliła mnie i dała mi całusa. Uśmiechnąłem się do niej i wsiadła w swoje czarne bmw. Wszedłem zszokowany do domu.
(Liam)-Co tak szybko?
(J)-Sam nie wiem. Susan pojechała.
(Z)-Dobra choć zaraz wyścigi!
Usiadłem z nimi przed telewizorem. Zaraz zaczną się wyścigi formuły 1. Zacząłem się drzeć.
(N)-Boże Harry co Ci jest!
(J)-Patrz! To Susan! Związuje swoje długie włosy!
Chłopacy od razu ją zauważyli, nadal jest ją widać. Ściągnęła bluzkę i zaczęła odpinać spodnie. Weszła szybko do pomieszczenia.
(J)-O co tu chodzi!
(Louis)-Przecież to Twoja dziewczyna!
(J)-Dajcie mi spokój.
(Z)-Nie powinieneś ją oszukiwać.
(H)-Zamknij się!
(N)-Patrzcie Larry Mercury!
Ujrzeliśmy jak zwykle Mercury'go już w kasku. Wsiadł do swojego tymczasowego auta i podjechał pod start.  Wyścig się zaczął. Chłopacy zaczęli przekrzykiwać się.
(Z)-Obstawiam że Larry wygra! 
Zamknąłem oczy.

Parę godzin później. 

Zerwałem się na nogi słysząc trzask drzwi. Zauważyłem w drzwiach salonu Susan. 
(S)-Cześć.
Wydyszała i usiadła koło mnie na kanapie. Ostro zgrzana jest.
(J)-Gdzie byłaś?
(S)-Musiałam parę spraw załatwić. A wy co robiliście?
(J)-Oglądaliśmy wyścigi, jak zwykle Mercury wygrał.
(S)-Nie lubisz go?
Nagle Susan się oburzyła. 
(J)-Lubię. Jest dobry. Widać lata praktyki.
(S)-Słyszałam, że 5 lat.
(J)-Skąd ty takie rzeczy wiesz,kochanie.
Susan zaśmiała się i położyła głowę na moich kolanach. W mojej głowie zaczęły wyobrażać się różne rzeczy.
(S)-Spokojnie. Widzę jak się męczysz.
Susan ponownie się zaśmiała.
(J)-Nie moja wina, że tak na mnie działasz.
Zaczęliśmy się całować. Te cholerne motyle w brzuchu. To niemożliwe , że się zakochałem. Ja? Na prawdę ja?! Poczułem jej chłodną dłoń na moich plecach. Od razu wzdrygałem się. Moja ręką powędrowała na jej prawy policzek.
(S)-Idę wziąć prysznic.
(J)-Masz rację, cały makijaż ci spływa.
Susan coś powiedziała pod nosem i dała mi całusa.Zwinnie wbiegła na górę.Odetchnąłem z ulgą. Odchyliłem głowę do tyłu,opierając ją o sofę. Wstałem i powoli zacząłem wchodzić po schodach. Odpiąłem całą moją koszulę i ściągnąłem ją. Odpiąłem pasek i guzik od spodni. Zauważyłem Susan w samym ręczniku w przedpokoju.
(S)-Harry, masz pożyczyć suszarkę?
(J)-Jasne.
 Wszedłem do pokoju rzucając koszulę na łóżko i wyszedłem z niego. Podałem Susan suszarkę. Ona uśmiechnęła się i zniknęła w swoim pokoju. Zsunęłam się po ścianie, kucając. Co ona ze mną robi?

Oczami Susan
 19 czerwiec.

Odwróciłam się na mój prawy bok. Przyległam do ciała Harry'ego. Mocno się w niego wtuliłam. 
(H)-Nie spisz?
Zamruczałam wydobywając z siebie-nie. Harry'ego ręką powędrowała na moje plecy. Objęłam swoimi rękoma jego szyję i wtuliłam głowę w jego ramię. Harry także mnie objął. Z zamkniętymi oczami dotarłam  do jego ust. Wtopiłam się w nie, czując dreszcze. Harry'ego dłoń przeszła na mój tył szyi dociskając mnie. Zaczęłam powoli otwierać usta i je zamykać. Harry zaczął robić te same ruchy. Oderwałam się od niego i ponownie wtuliłam się w jego gorący tors. Uśmiech sam powędrował na moją twarz. Harry złapał moją dłoń i splótł nasze dłonie. Kciukiem zaczęłam gładzić jego dłoń.
(H)-Czy ty musisz być taka perfekcyjna?
(J)-Nie wiem.
Odpowiedziałam cicho. Zaśmiałam się i jedną ręką poprawiłam moją bokserkę. Zamknęłam oczy. Nigdy bym nie uwierzyła, że mam tak perfekcyjnego chłopaka.
(H)-Dzisiaj wywiad.
(J)-Nie wiem jak, ale pamiętam.
Zabrałam dłoń Harry'ego i wyszłam z jego łóżka. Wyprostowałam kości i uśmiechnęłam się do niego.
(J)-O której?
Harry spojrzał się na zegarek.
(H)-Cholera, za pół godziny.
Wyszłam z jego pokoju i natknęłam się na Pana Paul'a. Grzecznie się przywitałam i szybko weszłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic i zrobiłam szybki makijaż. Ubrałam ten zestaw i dopełniłam mocniej mój makijaż. Powyjmowałam potrzebne rzeczy z torebki i wrzuciłam do drugiej torebki. Dołożyłam jeszcze inne drobiazgi. Spojrzałam na zegarek. Za 15 minut musimy tam być! Wyszłam z pokoju i jak zwykle potknęłam się na schodach. Chłopacy zaczęli latać po całym salonie. Ja wstałam i się zaśmiałam.
(Liam)-Dobra! Jedziemy!
Harry złapał moją dłoń i wyszliśmy wszyscy z domu. Wsiedliśmy do czarnej limuzyny i pojechaliśmy na miejsce. Zauważyłam jak Liam i Paul szepczą między sobą.
(H)-Ślicznie wyglądasz.
Powiedział Harry i wyszliśmy z limuzyna. Dał mi całusy w policzek i z uśmiechami weszliśmy do studia. Ktoś zabrał mi torebkę. Zaczęli poprawiać nam makijaże i zajęliśmy miejsca. Ja najbliżej prowadzącego. Koło mnie Harry, Niall, Zayn, Liam i Louis. Moje i Harry'ego spojrzenia się spotkały. Ten delikatnie kciukiem zaznaczył kółko na moim policzku.
-Witajcie!
Usłyszeliśmy jego głos i kamery wokół nas. Chłopacy wstali i przywitali się. Lekko się podniosłam i dostałam lekkiego całusa w dłoń. Prezenter usiadł na swoje miejsce. Harry złączył nasze dłonie.
-No to co. Może na początek zaczniemy od naszej pary. Jesteście ze sobą już miesiąc.
(J)-Tak i trzy dni.
Zaśmiałam się i prezenter coś dodał i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Hmm. Harry,  ty jesteś zadowolony?
(H)-Zależy do podtekstu.(śmiech) Jestem strasznie szczęśliwy. Nie każdy ma taką dziewczynę.
Ten spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Ahh. Jaki on jest przystojny. Odwzajemniłam uśmiech.
-Widzicie to para idealna dla siebie! Widać ich tą miłość!
(J)-Mamy z czego się cieszyć. Jesteśmy strasznie zadowoleni.
-No,no. To bardzo dobrze. A reszta. Macie kogoś na oku.
Znowu śmiech. Liam zaczął tym swoim tonującym głosem mówić, że ma kogoś na oku, ale ta osoba jest zajęta. Ciekawe o kogo chodzi? No i tak reszta zaczęła rozmawiać. Kurczę mam ochotę na papierosa. Oparłam rękę na krawędzi sofy.
-Więc Susan. Pochodzisz z Londynu?
(J)-Tak, jak najbardziej. Za to mam korzenie Polskie, Włoskie i Hiszpańskie.
-No,no.
(J)-Mój brat jest Polakiem i babcia od strony ojca. Matka jest Angielką. Ojciec jest Hiszpanem i jego matka jak i rodzice mojej matki są Włochami.
-No,no. Ciekawe,ciekawe. Harry znasz rodzinę Susan.
(H)-Miałem okazję poznać.
-Trochę poszukaliśmy i dowiedzieliśmy się, że masz brata starszego o 15 lat.
(J)-Tak to prawda. On w tej chwili ma. No tak. Ja i Harry w tym roku będziemy bieli 20 więc on ma 34.
-No to dojrzały mężczyzna! Przystojny co nie?
Znowu śmiech.
(J)-Nie tak ładny jak ja.
I znowu śmiech. Harry mocniej ścisnął moją dłoń. Spojrzałam się na niego. Co to ma znaczyć? Że mam mniej gadać? Nie rozumiem. Teraz zaczęłam bardziej przytakiwać i robić różne mimiki twarzy. Po jakimś kamery zostały wyłączone.
-Cieszę się bardzo, że mogliście się tutaj zjawić.
Uśmiechnął się do nas. Chłopacy coś zaczęli mówić i rozmawiać z tym prezenterem. Ja wstałam i po chwili dostałam swoją torebkę. Wyjęłam paczkę papierosów i zapalniczkę. Włożyłam dłoń do kieszeni. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy.
(J)-Zayn, zapalimy?
(Z)-A czemu nie.
Ustaliśmy przy drzwiach i każdy wziął swojego papierosa i zapalił go.
(J)-Ohh. Tak tego było mi trzeba.
(H)-A ty znów palisz.
(J)-A co nie mogę?
Harry tylko westchnął. Wypaliłam go i wsadziłam do paczki. Wzięłam drugiego, potem trzeciego i czwartego.
(H)-Dobra,Susan starczy.
Harry zabrał mi papierosy i włożył moją zapalniczkę z kieszeni.
(J)-Harry czy ty nie przesadzasz?Oddaj to.
Powiedziałam spokojnie i chciałam odzyskać swoje rzeczy.
(H)-Nie! Po co chcesz palić.
(J)-Bo mam taką ochotę!
(H)-Ja nie chcę byś paliła.
Nawet nie zauważyłam jak reporterzy nas otoczyli.
(Z)-Dobra Harry nie przesadzaj.
Zayn wyrwał mu moje rzeczy. Chciał mi je podać. Już miałam złapać moje rzeczy, ale Harry dłonią walną w nie i spadło na podłogę. Trzasnął swoim brązowym pantoflem w papierosy i zapalniczkę.
(J)-No pięknie! Harry! No.
Tupnęłam nogą i odwróciłam się. Ominęłam Liam'a i wsiałam do limuzyny do reszty. Liam i Paul zaczęli rozmawiać z Zayn'em i Harry'm. Harry zaczął coś gadać do Zayn'a i go popychać.
(N)-Nie przejmuj się nim.
Powiedział Niall kładąc rękę na moim kolanie.
(J)-Nie mam zamiaru. To że jesteśmy razem nie znaczy, że będzie mówić co mam robić.
Spojrzałam się w niebieskie oczy Niall'a. Ten zaś odwrócił wzrok. Zabrał rękę i usiadł na swoim miejscu. Harry wsiadł i usiadł koło mnie. Spojrzał się na mnie przelotnie i utkwił swój wzrok w szybie.


I dodałam dwa rozdziały. Ten trochę krótszy do tamtego. Mam nadzieję, że ktoś skomentuje. : )

#.6.

18 czerwiec

Oczami Susan.

Przetarłam swoje zmęczone oczy i ujrzałam czuprynę Harry'ego. Natychmiast wstałam na równe nogi. Rozejrzałam się. Uff. Jestem z salonie chłopaków. Tylko najdziwniejsze jest to, że spałam na Harry'm i są dwa kieliszki po winie. Ukucnęłam przy jego twarzy. Lekko pogładziłam jego jasny policzek. Na twarzy Harry'ego od razu zagościł uśmiech. Zanim się obejrzałam siedziałam na nim okrakiem na jego lekko umięśnionym brzuchu. Na mojej twarzy ciągle widnieje uśmiech.
(H)-Hmm.
Zacisnęłam wargi i po chwili przybrały one normalnego kształtu. Przybliżyłam swoją twarz do jego twarzy. Nasz nosy zaczęły lekko się o siebie ocierać .
(J)-Wiesz o tym, że jesteś bardzo przystojny.
Powoli wypuściłam te słowa z siebie. Chyba chcieliśmy pogłębić to, ale usłyszeliśmy huk. Te przyjemne dreszcze i motyle w brzuchu. Harry zamknął swoje oczy i poczułam jego wargi na swoich. Cmoknął mnie. Odsunęłam swoją twarz i powoli zeszłam z niego. Odruchowo spojrzałam się na jego krocze i ujrzałam jego erekcję. Momentalnie się uśmiechnęłam i nasze spojrzenia się złączyły. Harry uśmiechnął się i wstał. Swoją dłoń umieścił na dolnej części pleców. Lekko popchnął i weszliśmy do przedpokoju. Ujrzeliśmy Louis'a leżącego na podłodze. Liam'a opierającego się o ścianę i Zayn'a patrzącego się na mnie przenikliwie.
(J)-Ymm. Może zrobić Wam coś na kaca. To moja specjalność.
Podniosłam głowę jak i zarówno oczy. Złapałam jego dłoń i delikatnie od siebie odsunęłam. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się zmierzając do kuchni.

Oczami Harry'ego.

Westchnąłem i spojrzałem się na Zayn'a.
(J)-Oczy Cię kurwa bolą!?
Warknąłem a on przeniósł swój wzrok z ciała Susan na mnie.
(Z)-O co Ci chodzi?
Posłałem mu złowrogie spojrzenie. Wbiegłem po schodach i wbiegłem do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Usiadłem na kanapie i przeczesałem dłonią włosy. Wszystko zaczęło się układać. Nie mogę tego spierdolić. Nie mogę. Złapałem tablet i wszedłem na twitter'a.
Jak ja się cieszę, że jesteście razem. Widać to jak się kochacie!

A moim zdaniem do siebie nie pasują. Wydaje mi się, że ona jest z nim dla kasy. Wczoraj się z nią spotkałam. Wkurzyła się gdy powiedziałam jej, że jest z Harry'm dla klasy. Jest zwykłą kurwą.

Pierdol się  ta wyżej! Oni się kochają! To widać i słychać! Jutro jest wywiad. Zobaczymy jak będą się zachowywać.

Przeczytałem te trzy komentarze. Jednak ktoś jest kto nie trawi Susan. Odłożyłem tablet na stolik i wszedłem do swojej garderoby. Zdjąłem wszystkie swoje ciuchy i ubrałem świeże białe bokserki,czarne rurki,czarną koszulkę i czarne trampki. Naciągnąłem moje bransoletki i spojrzałem się na jeden tatuaż z wielu. Westchnąłem. Złapałem swoją torbę i sprawdziłem czy wszystko mam w niej. Wyszedłem z pokoju. Zahaczyłem o kuchnię. Ujrzałem Rose uśmiechającą się do Zayn'a. Złapałem butelkę wody i wyszedłem z domu ponownie trzaskając drzwiami. Ujrzałem grupkę fanek. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
(H)-Już po mnie.
Wyszeptałem.

Oczami Susan.

Szybko podbiegłam do drzwi. Chciałam je otworzyć ale zrezygnowałam. Te ukucie w sercu. Weszłam do salonu i wzięłam kieliszki i pusta butelkę czerwonego wina. W kuchni umyłam kieliszki i odłożyłam je na miejsce. Butelką zajął się Louis.
(J)-Sorry, że tak się pytam,ale macie może gdzieś whisky?
(Liam)-Mamy. Już Ci zrobię drinka.
(J)-Nie! Przepraszam,po prostu tylko proszę o whisky. Jakieś takie jakie można kupić w sklepie na mieście.
(Liam)-Ok,spoko.
Po chwili w mojej dłonie znalazła się szklanka z whysky i z lodem. Usiadłam na kanapie w swoim pokoju,popijając dobrą ciecz. Kurwa,jak mnie oczy bolą. Wstałam odkładając -dość głośno- szklankę. Wyjęłam okulary z etui z torebki. Nasunęłam je na nos i ponownie usiadłam biorąc szklankę. Wypiłam zawartość do końca. Jest 15.00. Równiutko. Ciekawe. Wzięłam telefon i zadzwoniłam po zaufany numer.


Parę godzin później.

Weszłam wesoła do domu. Zdjęłam moje czarne szpilki i złapałam je w dłoń. Odwróciłam się sprawdzając czy dobrze zamknęła  drzwi. Z powrotem się odwróciłam. Pisnęłam. Boże. O mało co nie dostałam zawału serca.
(Louis)-Wow.
Uśmiechnęłam się szeroko.
(Z)-Wyglądasz. Ehh. Super!
Powiedział Zayn i złapał pęk moich rozpuszczonych włosów.
(Z)-Wow.
Spojrzałam na swoje dłonie.
(H)-Co ty ze sobą zrobiłaś.
Usłyszałam szept i po chwili ciężkie kroki. Mój wzrok utkwił w pośladkach Harry'ego. Po chwili jak i on to i one zniknęły w salonie.
(Louis)-Wiesz co. Wyglądasz super. Ale w naturalnym kolorze włosów też super.
Uśmiechnęłam się do niego i przeprosiłam. Złapałam lepiej swoją torbę i stanęłam na pierwszym schodku.

Oczami Harry'ego.

Odwróciłem się i mój wzrok i Susan się skrzyżowały. Po chwili dziewczyna runęła na schody. Szybko zbiegłem do niej i podniosłem delikatnie jej głowę.
(J)-Co jej jest?
(Liam)-Nie wiem. Boże, dzwonić na pogotowie czy nie?!?
(N)-Połóżmy ją gdzieś i zobaczymy. Jak nie obudzi się w ciągu godziny to jedziemy.
(J)-Dobry pomysł.
Złapałem ją w kolanach i za plecy. Podniosłem i szybko wszedłem na górę. Wszedłem do pokoju i położyłem ją na jej łóżku. Mój wzrok przeniósł się na stolik. Podszedłem do niego i wypiłem do końca zawartość. Mhmm. Odłożyłem cicho szklankę na szklany stolik. Usiadłem na kanapie na przeciwko łóżka. Po jaką cholerę przefarbowała włosy? Od tego zacznijmy. To wszystko jest takie dziwne. Jesteśmy razem za pieniądze. Nic o niej praktycznie nie wiem. Nie wiem czy ma rodzeństwo,rodziców.Nawet nie znam jej współlokatorów. Już miesiąc minął. Jak to możliwe? Wstałem i wszedłem do jej łazienki. Podszedłem do koszyczków przy umywalce na blacie. Przejechałem dłonią po tym blacie. Od razu uśmiechnąłem się. Fajnie by było tutaj przelecieć jakąś laskę. Ughh. O czym ja myślę?! Wyjąłem wszystkie tusze. Gemma używa podobnych. Odłożyłem je i wziewałem pudry. No widzę że Susan nie oszczędza pieniędzy na kosmetyki. Ale nie wydaje na nie tonę. Pamiętam. Hahah. Najbardziej moją uwagę przykuły perfumy Chanel. Wzięłam ładną buteleczkę do dłoni. Odkręciłem i powąchałem. O cholera, ładne. Chyba woglę nie używane. Przyjrzałem się bardziej i zauważyłem napis.
(J)-Przepraszam Cię za wszystko. Wiedź, że kocham Cię. Używaj je gdy w pobliżu będzie wyjątkowy mężczyzna. Zakocha się w nich.. Ta niedobra mama.
Przeczytałem na głos. Może Susan nie miała takiego kolorowego dzieciństwa. Poprawiłem swoje włosy i przegryzłem wargę. Wlepiłem swój wzrok w swoje obicie w lustrze. Uśmiechnąłem się. Hehe. Nie dziwię się,że dziewczyny miękną pod nim. Usłyszałem cichy jęk. Szybko odstawiłem perfumy. Poleciły do umywalki.
(J)-Cholera
Pisnąłem i podniosłem. Obejrzałem je na wszystkie strony. Uff. Nic się nie zbiło. Od stawiłem je i wyszedłem z łazienki. Podszedłem do łóżka.
(J)-Susan,słyszysz mnie?


Oczami Susan.

Zauważyłam jakiegoś chłopaka z burzą loków.
(J)-Ale ty ładny jesteś.
Wyszeptałam i podniosłam się do pozycji siedzącej. Złapałam się za głowę. Kurwa,boli. Spojrzałam się na chłopaka.
(J)-Kim ty jesteś?
-Susan nie rób sobie jaj!
(J)-Ale ja na prawdę nie wiem.
Wstałam i do razu poleciałam na podłogę.
(J)-Cholera.
Chłopak pomógł mi wstać. Rozejrzałam się wokół pokoju.
(J)-Kim ty jesteś? Czekaj,czekaj! Wiem! Ty jesteś ten ymm. Harry z One Direction!
Złapałam się jego ramienia.
-Susan! Cholera jasna!
Nie wiem dlaczego ale otworzyłam szufladę i ujrzałam papierosy i zapałki. Wyjęłam to i usiadłam na łóżku. Wyjęłam papierosa i jedną zapałkę.  W jakiś dziwny sposób podpaliłam go i po chwili papieros wylądował w mojej buzi.
(J)-O tak, tego trzeba mi było.
(H)-Ty palisz?!
Chłopak chciał wyrwać mi papierosa.
(J)-Łapy przy sobie!
(H)-Czy ty na prawdę mnie nie poznajesz!?! Jesteś moją dziewczyną! Jutro mamy wywiad. Jesteśmy ze sobą miesiąc i dwa dni. Pamiętasz Riccki'ego i Matt'a?
(J)-Nie znam kogoś takiego.
Tym razem wyrwał mi tego papierosa i zgasił. Także wyrwał zapałki i paczkę z papierosami. Położył to gdzieś i wpił się w moje usta. Dreszcze i stado motyli zadomowiło się w moim ciele. Skrzyżowałam ręce na jego szyi. Harry objął mnie w plecach. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że on ma zamknięte. Ponownie zamknęłam i zaczęłam mocniej oddawać pocałunek.
-O mój boże..
Usłyszałam pisk i oderwałam się od Harry'ego. Nie wierzę. On moim chłopakiem? Wstałam wymijając Harry'ego i podeszłam do blondyna.
(J)-Kim ty jesteś?
-Harry co ty z nią zrobiłeś?
(H)-No ja nic.
-Przecież ty nie chodzz....

Oczami Harry'ego.

(J)-Zamknij się Niall! My jesteśmy szczęśliwi.
 Stanąłem za Susan i objąłem ja. Nigdy tego nie zauważyłem ale ona jest ode mnie niższa o 5-10 cm. Ciekawe.  Po chwili reszta zjawiła się w pokoju.
(Liam)-O co tutaj chodzi?
(H)-My z Susan jesteśmy bardzo szczęśliwi od miesiąca. Tak?!
Charakterystycznie do nich powiedziałem.
(S)-I dwa dni.
(Z)-Harry czy ty ją oćpałeś? Ona nigdy by nie chciała z Tobą być!
(H)-Zamknij się Malik!
(S)-Dobra.. Ja jestem Susan a Wy?
Chłopacy się jej przedstawili i com chwilę rzucali mi dziwne spojrzenia. Wiem że źle robię,ale trochę wykorzystam tą sytuację.
(S)-Więc to jest mój pokój?
(H)-Tak,ale praktycznie co noc spisz ze mną.
(S)-Mi się już podoba.
Susan zaśmiała się. Posłałem jej uśmiech na który ona się zarumieniła. Nigdy jej takiej nie widziałem.
(S)-Więc. Mieszkam z Wami od miesiąca? A co z moimi rodzicami?
(Louis)-Nigdy na nie wspominałaś o swojej rodzinie.
(S)-Ooo. Urodziłam się tutaj w Londynie. Moi rodzice mieszkają niedaleko królewskiego domu. Tam też mieszkałam. Miałam okropne dzieciństwo. Ale to już inna sprawa.
(H)-Chcesz ich odwiedzić?
(S)-Możemy,ale ty musisz ze mną jechać.
(H)-Nie puścił bym Cię samej. Dobra to ja pójdę się szykować.
(S)-Ok.
Wyszedłem z pokoju zamykając drzwi.
(Louis)-Co Ci odpierdoliło!



Mam nadzieję, że się podoba. : )
Przepraszam za błędy... Zawsze jakieś się znajdą. 


#. Nie mogę w to uwierzyć....

,że tak długo nie dodawałam rozdziały. Po prostu, och. Mam masę problemów. I po za tym kiedyś nie wyobraziłabym sobie, że nie dodaje postów na blogach. Ostatnio coś mi się z ładowarką od laptopa stało, a bez niej laptop się nie włączy. Masakra. Oczywiście pisałam rozdziały, ale nie publikowałam je. teraz poprawię i dodam, może nawet dwa? Nie wiem. Mam nadzieję, że powrócą moje czytelniczki.
: )